Szukaj na tym blogu

niedziela, 24 lutego 2013

Idzie wiosna, czyli czas na wietrzenie szafy :)

Odwilż, czyli mówiąc najogólniej ciapa, błoto i brudne buty. Ale też i nadzieja na nadchodzącą wiosnę, a co za tym idzie coraz lżejsze ubrania i moje ukochane sukienki :) Już nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła schować głęboka w szafie te wszystkie zimowe kurtki, płaszcze, kozaki i czapki i zastąpić je letnimi sweterkami, sukienkami i sandałkami :)
A propos ciuchów jednak. Czy tylko ja mam zalegające sterty ubrań, praktycznie nieużywanych (co świadczy bez wątpienia o chorobie zwanej zakupoholizmem, bo jestem w 100% pewna, że wcale nie potrzebuję wszystkiego tego, co mam. Stąd, kiedy natrafiłam na facebook na kolejną akcję wymiany odzianek, zdecydowałam się wziąć w niej udział. Pierwszy zlot szafiarek, na który się zapewne wybiorę odbędzie się we Wrocławiu na Skrzydlatej.


http://www.cafeinspiracje.pl/component/content/article/107-szaffing-na-skrzydlatej-2-marca-wymiana-odziey-i-zabawek


Kolejny 9 marca w godzinach 12-15 w Fu-Ku (Galeria na Czystej) na ulicy Czystej 4. Wrocławianki, wymieniamy się garderobą :) Myślę, że to bardzo fajna inicjatywa i będzie można przy okazji pośmiać się z tych naszych babskich uzależnień ubrankowych - nawet w klimacie odpowiednim, bo zaraz po dniu Kobiet :)

A że wiosna zbliża się wielkimi krokami bez watpienia może świadczyć ten oto wspaniale mi dziś kwitnący kwiatuszek :):):) Jak on mnie dziś ucieszył!!! A do tego srebrne inspiracje <3






Dobranoc :)

piątek, 22 lutego 2013

zachwycona blogiem i wiosennym konkursem :):)




        A oto i wiosenny konkurs Oli z bloga http://mojemiejcenaziemi.blogspot.com/2013/02/wiosenne-candy-i-domowe-faworki.html :) Już sobie wyobrażam tę różową cudowność na parapecie mojego okna wypełnioną po brzegi kwiatkami :):):) bo czemu by nie - trzeba być optymistą - a może wygram akurat ja i prezencik trafi akurat do mnie :)

Ciepłego dzionka zimowego Wszystkim życzę :)

środa, 20 lutego 2013

GIY, czyli Grow It Yourself



        Agnieszka na http://prettypleasure.blogspot.com/2013/02/grow-it-yourself-giy.html zaprosiła nas do wspianiałej inicjatywy, która bez wątpienia wywoła tak uśmiechy na naszej twarzy, jak i upiększy nasze mieszkania, stąd bez wahania przyłączam się, bo kto nie kocha zieleninki :)
       Realację z moich zielonych poczynań umieszczę, jak tylko się ogarnę - zmienię piżamę na strój wyjściowy, zjem śniadanie i zakupię kilka wiosennych kwiatków, które kolorkami ożywią moje mieszkanko :) jak na razie urządzanie lokum ograniczyłam do zakupu dwóch ślicznych wazoników w TK Maxx, kocyka w biało czerwone paski, koszyczka granatowego z rowerkiem (jest śliczny), drucianego pojemnika na sztućce (w którym przekornie trzymam zieloną butelkę wina) i dwóch drewnianych komódek na szpargały, które pomalowałam już sobie farbami na ulubione kolory. Wiem, że nieładnie się chwalić bez zdjęć, ale patrzę właśnie, która to już godzina i zaczynam panikować - koniec obijania się, do pracy czas się zabrać :)

Pozdrawiam a zdjęcia będą jutro :)

sobota, 16 lutego 2013

Witaj domu... :)

        W końcu powrót z emigracji ;) Mimo że wyjazd był wspaniały - w końcu kilka miesięcy spędziłam kursując między Włochami a Grecją, to jednak kiedy wracam do Wrocławia, w końcu czuję się u siebie. Ciężko to wytłumaczyć, ale czuję dziką radość, słysząc wokół język polski, nie musząc przeskakiwać nieustannie z języka na język i zastanawiać się, czy to aby na pewno odpowiedni czas i czy czasem nie mylą mi się z rozpędu słówka ;) Oczywiście wspaniale jest poznawać nieustannie nowych ludzi, nowe kultury, zwyczaje, kuchnie i smaki, ale - aż wstyd się przyznać - między sałatką grecką a spaghetti marzył mi się...zwykły pasztet!!! albo śledzik :) i za każdym razem, kiedy udało mi się odwiedzić Wrocław, zwoziłam sobie zapasy ulubionych produktów, jak choćby truskawkowo-waniliowa herbatka z Herbapolu bodajże :)
        A teraz, gdy już jestem radośnie we Wrocławiu i mam moje pasztety, śledzie i kiszone ogórki...jak mi okropnie brak prawdziwych włoskich serów, greckiej fety i herbatki z finochio, której zapas nieubłagalnie się kończy :):):) Tak to już chyba jest, że człowiekowi nigdy się nie dogodzi ;) Za to kiedy spadł śnieg, cieszyłam się niczym przedszkolak i przez cały dzień chodziłam po śniegu o obrzucałam psa śniegiem :) To zadziwiające, że jeszcze kilka dni temu byłam w ciepłej Italii, gdzie ludzie już opalali się na plaży w kostiumach kąpielowych!!! A przecież to środek zimy jest :) Ale tam słonko w pełni - tego mi troszkę jednak brak, bo energii miałam tyle, że mogłabym góry przenosić, a tu jednak zimowe śpiochanie łapie :)
Na dowód, że naprawdę było cieplutko kilka zdjęć :)
W pierwszej kolejności mój ukochany widok z okna :)


Trochę słonecznego morza :)

Przy takim placu zabaw nic tylko dzieci mieć :):):)

Portowo 



Cudownie błękitne morze, którego szumu już mi brak :)







Jaszczurka wygrzewająca się w słońcu :)


Najwspanialsza stacja kolejowa jaką kiedykolwiek widziałam :)

I kolejna jaszczurka ;)


Oj, mogłbym tu mieszkać :):):)



Dobranoc :):):)