Szukaj na tym blogu

piątek, 29 marca 2013

Candy u Kaliniki

A tam śliczne gałki, które idealnie pasowałyby do komody, którą po świętach zamierzam wyszlifować :) mam marynarski kącik z kocykiem w paski biało-czerowne, więc gałki zgrałyby się idealnie ;) Kto wie, może się uda :)

Prawda, że śliczne :)
A jutro już święta, stąd w piekarniku siedzą już babzeczki cytrynowe :) jak do tej pory udało mi się zrobić sernik, ciastka z przepisu iloveiwish.blogspot.com  :) są genialne :):):) polecam :) przepis znajduje się tutaj :) http://iloveiwish.blogspot.com/2013/03/z-cyklu-cookie-monster-dzisiaj.html  a do tego tradycyjnie lukrowe zajączki i baranki :)
Wesołych Świąt :)

środa, 20 marca 2013

From Cyprus with Love ;)

        Komu zdarzyło się być na Cyprze choć przez chwilę, ten zapewne zrozumie, dlaczego piszę o sytuacji w tym kraju - pięknym, acz skompilkowanym. Skomplikowanym, bo w połowie greckim, w połowie tureckim. Część Cypru jest bowiem okupowana przez Turcję i nie uznawana przez większość państw. I co?? I nic. Nikt tym Grekom cypryjskim nie pomaga, bo po co.
        Dlatego cieszę się bardzo, że Cypryjczycy mieli odwagę - w przeciwieństwie do dużo większych państw takich jak Grecja, Hiszpania, ba i Polska do tego - żeby przeciwstawić się unijnemu pomysłowi zajęcia części środków klientów banków. Cieszę się, bo mam tam przyjaciół, którzy nie zasługuują na to, by ich okradać z ich oszczęności. Cieszę się, bo pewien niemiecki ekonomista zasugerował, że w sytuacji powodzenia tej akcji, powinno się ją wprowadzać dalej w kolejnych państwach - mowa tu było o mojej ukochanej Italii, gdzie w planie było ściągnięcie już nie marnych 10%, lecz 15%. Nie skończyłoby się na tych dwoch tylko państwach, poszłoby dalej, przyszłoby do Polski, a ja protestuję, ja się nie zgadzam ani na to euro, ani na te konotowe konfiskaty. Cieszę się, że Cypryjczycy pokazali, że jeszcze odrobina wolności w tej całej UE istnieje.

Pierwszy dzień wiosny w Nikozji - 2011 

Główny plac

Ukochany kafenion
Wszechobecne palmy :)
Kafenion

\
Główny plac wieczorową porą



poniedziałek, 18 marca 2013

Nowa-stara komoda :)

Długo trwało nim zdecydowałam się na kolor, a jak już w końcu podjęłam męską decyzję, cóż...nic tylko chwytać za pędzel. A oto i efekt :)





sobota, 16 marca 2013

Wiosno, wiosno...a przyjdź już w końcu!!!

        Jak mi się marzy słońce - okropnie ciężko przechodzę ten mój powrót do Polski. Cieszę się oczywiście, że już jestem znów i z lubym, i z rodzinką, ale jak sobie przypomnę te słoneczne dni i dreptanie nad morzem przy szumu fal... no co mam powiedzieć. Ciężko jest. :)
        Czasami się zastanawiam, jak to zrobić, żeby ciągle być zadowolonym. Bo mi to raz wychodzi, a raz nie. Z jednej strony po 1,5 miesiąca we Wrocławiu, mimo że uwielbiam to miasto, to jednak już mnie ciągnie w drogę, już bym się pakowała, już bym gdzieś jechała. Jak dotąd życie mi na to pozwalało, ale mam świadomość, że to powoli się kończy i już niedługo trzeba będzie zacząć normalnie żyć - z urlopem (o zgrozo!!!) trzytygodniowym... Jak normalni ludzie dają z tym radę?!?!?!? I czemu ja się tak tego obawiam?? Tej stabilizacji, która nieodłącznie kojarzy mi się z innym słowem na "s", mianowicie ze stagnacją. Bo z jednej strony, jak czasami marudzę (wiem to) na to życie na walizkach ( w zeszłym roku zaliczyłam dłuższe lub krótsze pobyty we Włoszech, Grecji, Anglii, Czechach i Chinach - yes, Xmas made in China :):):) ), tak już nie wiem, czy potrafię wyobrazić sobie życie bez ciągłego przemieszczania się. I mam świadomość, że mi się nie dogodzi, bo ja sama nie potrafię czasami powiedzieć, czego ja tak na serio chcę - domu, który urządzę od A do Z, czy też tej nieustannej przygody.



Na razie jest dom, a  w nim ciągle coś do zrobienia. Poczynając od prania, sprzątania i gotowania, aż po kombinowanie, jak by tu fajnie wszystko poustawiać i co tu dużo mówić, pokupować ;) ale ostatnio mam też nową pasję, przy której jednak lepiej jest być stale w tym samym miejscu. Jako że od nowego miejsca - tak powrót do Wrocławia wiązał się dla mnie również i ze znalezieniem nowego lokum, co szczęśliwie wziął na swe barki mój luby - mam wskutek częstego przemieszczania się problemy ze spaniem, tak musiałam sobie wykombinować zajęcie wieczorne, a że mamy w domu 6 drewnianych komódek plus stolik, to zabrałam się za szlifowanie i malowanie :) w ciągu dnia sadzę też kwiatki - w końcu jak one mogą się po zimie obudzić do życia, to ja chyba też ;)