Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 17 czerwca 2013

powroty, powroty :)

        No i wróciłam z Anglii, a dokładniej rzecz ujmując z Liverpoolu. Miasto jest mi znane, to moja trzecia już wyprawa tam. A mimo to nigdy mi się nie nudzi i za każdym razem jest inaczej. Zawsze mnie zadziwia ta kolorowość i rożnorodność strojów na ulicach - nikt nikogo nie krytykuje, każdy może wyrazić siebie, jak chce, jest mnóstwo ludzi z tatuażami, które na tle naszych wyglądają często jak małe dzieła sztuki. Czy tatuaże mnie zachwycają - chyba tak, mimo że sama mam tylko jeden, bardzo prosty i malutki. Jednaak po każdej wizycie w kraju królowej mam chęć na coś większego ;) jedyne co mnei powstrzymuje, to mój lubym, który tatuażami  nie zachwyca się wcale, żeby nie rzec, że zwyczajnie w świecie mu się one nie podobają - tak sobie jej krytykując skutecznie studzi moje zapędy ;) no i tak w koło macieja ;) no nic, pewnie jak się już zdecyjduję, to i tak zrobię, nie pytając się nikogo o zdanie, a jak kocha, to i tatuaż kolejny go nie odstraszy ;)
Wrócmy jednak do Anglii, bo to o niej dzisiejszy wpis. Podczas tego wyjazdu zaskoczyłą mnie przede wszystkim.... pogoda!!! Było non stop słońce, ciepło, po prostu cudnie. Od razu pierwszego dnia wybraliśmy się więc po spełnieniu służbowych obowiązków na wyprawę do pobliskiego nadmorskiego miasteczka, które, nawiasem mówiąc, uwielbiam, mianowicie do West Kirby.

W oddali możemy zobaczyć już wybrzeże Walii. Sama plaża ciągnie się kilka kilometrów i jest właśnie zalewana przez przypływ, więc nie dotarliśmy już na wyspę po prawej. Swoją drogą podczas naszej zeszłorocznej wyprawy do Liverpoolu właśnie zostaliśmy przypływem odcięci na tejże wyspie i wracaliśmy po kolana w wodzie ślizgając się i nabijając z własnej nieopatrzności, która to beztrosko sprawiła, że zamiast szybko wracać rozsiedliśmy się na Wichrowym Wzgórzu, jak to je nazywam, coby ze smakiem zjeść drożdżówki ;)
 A to już w połowie drogi powrotnej do miasta.

 Na Wichrowe Wzgórze niestety tym razem nie dotarliśmy. 

 Kawałek mnie :P
 Powody zaniechania dalszej wyprawy - przypływ.
Słońce i woda - czegóż chcieć więcej :) :) :)


Ciąg dalszy wyprawy wkrótce :)
Wówczas zaprezentuję trochę widoków z samego miasta.
Miłego poniedziałku.
Magda