A teraz, gdy już jestem radośnie we Wrocławiu i mam moje pasztety, śledzie i kiszone ogórki...jak mi okropnie brak prawdziwych włoskich serów, greckiej fety i herbatki z finochio, której zapas nieubłagalnie się kończy :):):) Tak to już chyba jest, że człowiekowi nigdy się nie dogodzi ;) Za to kiedy spadł śnieg, cieszyłam się niczym przedszkolak i przez cały dzień chodziłam po śniegu o obrzucałam psa śniegiem :) To zadziwiające, że jeszcze kilka dni temu byłam w ciepłej Italii, gdzie ludzie już opalali się na plaży w kostiumach kąpielowych!!! A przecież to środek zimy jest :) Ale tam słonko w pełni - tego mi troszkę jednak brak, bo energii miałam tyle, że mogłabym góry przenosić, a tu jednak zimowe śpiochanie łapie :)
Na dowód, że naprawdę było cieplutko kilka zdjęć :)
W pierwszej kolejności mój ukochany widok z okna :)
Trochę słonecznego morza :)
Przy takim placu zabaw nic tylko dzieci mieć :):):)
Portowo
Cudownie błękitne morze, którego szumu już mi brak :)
Jaszczurka wygrzewająca się w słońcu :)
Najwspanialsza stacja kolejowa jaką kiedykolwiek widziałam :)
I kolejna jaszczurka ;)
Oj, mogłbym tu mieszkać :):):)
Dobranoc :):):)
Uwielbiam i włochy i grecje:) Bywałam tam dosyć często;)Buziaki
OdpowiedzUsuńJa nie mogę przestać - dosłownie :) aczkolwiek marzy mi się chociaż kilka miesięcy w domu, żeby w końcu ogarnąć mieszkanie :) ale jest plus tych wszystkich wyjazdów - zawsze można dokupić coś pięknego do domu :) i zwieźć zapasy pysznej włoskiej kawy i serów :) pozdrawiam :)
Usuń