Szukaj na tym blogu

czwartek, 13 lutego 2014

Tak wygląda moje miasto nocą....



Kochani, 
jak ja się cieszę z Waszych komentarzy pod ostatnim postem!!!
Dziękuję :* 


Bardzo się cieszę, że mój pomysł się Wam spodobał i oto następny post z serii podróżniczej.
Chciałabym dziś pokazać jedno z moich ukochanych miejsc, do którego zawsze będę wracać z sentymentem.



Jest to niewielkie miasto w samym środku Włoch, malowniczo położone na otoczonym lasami i bajkowymi polami wzgórzu, na które dostajemy się jadąc wąskimi, serpentynowymi uliczkami.
O jakim mieście mówię?
Może ktoś z Was o nim słyszał?
Otóż, mowa o stolicy Umbrii, Perugii. 
Zdarzyło mi się tu być dwukrotnie i, wierzcie mi, za każdym razem byłam zachwycona. 
Dlaczego?



Otóż, Perugia, mimo że jest najważniejszym miastem regionu, zachowuje spokojny i intymny klimat nieco zapomnianego włoskiego miasteczka, omijanego przez tłumy turystów, którzy tradycyjnie szturmują Toskanię lub "robią tzw. jazdę obowiązkową", czyli Wenecję-Florencję-Rzym. 
Oczywiście, nie przeczę, że miasta te warto zobaczyć, jednak - i weźcie sobie do serca tę radę - NIE W WAKACJE!!! 
Mówię to w pełni mojego doświadczenia podróżniczego - miasta te są oblegane zawsze, jednak to, co dzieje się w czasie letniej przerwy od pracy, przechodzi wszelkie pojęcie - wówczas zupełnie nie jesteśmy w stanie poczuć atmosfery Włoch, której oczekiwalibyśmy mając w pamięci choćby cudowne "Rzymskie wakacje", film, który szczerze uwielbiam i który sprawił, że na moją pierwszą podróż do Rzymu czekałam z zapartym tchem.

Ale, ale....jak zwykle się zapędziłam, a dziś zupełnie nie o tym.
Dziś o romantycznych widokach z mojego ukochanego miasta nocą, czyli właśnie z Perugii - to tu właśnie najczęściej zdarzyło mi się wybierać na wieczorne przechadzki - ze wzgórza ciągnął się bowiem bajkowy widok na rozświetlone milionem świateł miasto.






Swego czasu byłam tam cały miesiąc i mieszkałam w cudownym mieszkanku w średniowiecznym domku na starym mieście, kilka kroków od głównego placu, przy którym znajduje się Fontana Magiorre, katedra oraz Palazzo dei Priori - na schodkach tych ostatnich przesiadują tak za dnia, jak i w nocy zarówno miejscowi, jak i turyści, którzy dotarli do tego nieco sennego miasteczka, które nocą ożywa w rytm muzyki i budzi swe kubki smakowe dla pysznego włoskiego jedzenia i kieliszka czerwonego wina. 
Znajdziemy tu i romantyczne restauracje z widokiem na malownicze doliny i nocne życie w centrum przy Corso Vanucci, a także i coś na studencką kieszeń. 
Swoją drogą życie studenckie kwitnie tu właśnie na głównym placu - wieczorem na schodach wokół fontanny trudno znaleźć miejsce. 





Wcale nie trzeba mieć bowiem kieszeni wypchanej euro, żeby przyjemnie spędzić czas w tym mieście. Wystarczy poszukać samodzielnego mieszkania zamiast decydować się na hotel. I podróżować włoską koleją - pociągi regionalne są tanie i szczerze mówiąc dużo lepiej się prezentują niż nasze inter city, rzadko kiedy zdarzają się też opóźnienia.  
Co innego strajki... ale to już inna bajka, na zupełnie inny post. ;)














Rozpisałam się....
 A miało być tylko kilka zdjęć, może troszkę romantycznych, bo w końcu Walentynki w tle :)
Miłego dnia Wam więc życzę.
I Walentynek przez okrągły rok nie tylko od święta :):):)
Buziaki :):):)
Magda

4 komentarze:

  1. Cudowne zdjęcia,piekne miejsca:)) Wszystkiego dobrego w dniu Zakochanych:))

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję :) my właśnie wróciliśmy z kolacji i spacerku wieczornego po mieście :) trzeba było spalić kalorie :P miłego wieczorku i udanego weekendu :* odpoczynku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. W ogóle się nie dziwie, że kochasz, to miejsce! Piękne, cudowne i...chcę wakacje! :-)
    A zdjęcie znaku? Na 6! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :) też bardzo lubię to zdjęcie :) no i akurat pasowało do klimatu walentynkowego :) a Perugia jest jednym z moich ulubionych miejsc :) pewnie z powodu wspomnień :) i pysznego jedzenia :)
      miłego wieczorku :)
      Magda

      Usuń