Jako że cały tydzień byłam chora i nie zaglądałam ani do Was, ani sama nic ciekawego nie robiłam, to i nie pisałam.
Ale kiedy się już w końcu wyrwałam dziś z domu - nie żeby w jakieś super miejsce, ot do pracy wróciłam, to i odwiedziłam kilka sklepów przy okazji bankrutując okrutnie :)
Ale cieszę się jak głupia, bo w końcu znalazłam, com chciała, czyli koc-narzutę futrzastą (ano zima idzie i zbliża się do nas wielkimi krokami, co wyraźnie odczuwają moje zatoki, z powodu których brałam antybiotyki i leżałam jak zwłoki). Do tego odwiedził mnie pan kurier i przywiózł moją wymarzoną i upatrzoną od dawna poduchę, którą cudem udało mi się upolować.
Więc się chwalę, a co, bo cieszę się bardzo.
Dobranoc :):):)
Magda